Powoli, ale zawsze do przodu

Już minął miesiąc. Długi, trudny, ciężki, pokręcony.
Jesteśmy z Sarą każdego dnia, walczymy razem z Królewną, męczymy ćwiczeniami, gadaniem, muzyką, dotykiem, zapachami, bo wierzymy w Nią, w Jej siłę i chęć do walki, którą pokazuje nam każdego dnia.

Jeśli chodzi o wybudzenie Sary, to na razie wszystko bez zmian, jeszcze śpi, choć często mamy wrażenie, że śpi tylko jakaś Jej część.

Na chwilę obecną, mimo wszystko, bardzo dużo się zmieniło u Sary.

Od wczoraj zaczęła funkcjonować bez sondy, zaczyna dostawać papkowate jedzonko, zupy czyste albo kremy, dzisiaj Jej ulubiony jogurt.
O odstawieniu sondy decyzję podjęła Sara samodzielnie i bez konsultacji z lekarzami. Zwyczajnie stwierdziła, że ma dość jedzenia nie gryząc i nie czując smaku, więc sama ją sobie wyrwała i po krzyku. Lekarze poszli za ciosem, jest dobrze.

Stan krążeniowo - oddechowy jest na tyle stabilny, że nie wymaga już monitorowania, więc o kilka rurek mniej dookoła.

Nie mamy też wątpliwości, że zaczyna powoli odzyskiwać siłę. Od kilku dni sama podnosi głowę i zapierając się łokciami o łóżko pokazuje, że chce usiąść. Przy asekuracji dwóch osób siada na kilka chwil, otwierając szeroko oczy.

Serwujemy Jej również atrakcje bodźcowe, jakie tylko nam przyjdą do głowy i są bezpieczne i dozwolone, znane albo ulubione zapachy, różne smaki, dotyk ciepłem i zimnem, dźwięki najróżniejsze.

We czwartek czeka Sarunię jeszcze jeden zabieg - składanie złamanej kostki, pomimo szyny i gipsu kość się przemieściła i trzeba ją poskładać prawidłowo.
Trzymajcie kciuki i bądźcie myślami z nami, potrzebujemy dobrej energii.

- rodzina i przyjaciele